Roman Spandowski
W kwestii – wiem – historycznie trudnych relacji polsko niemieckich ewentualnych czytelników informuję, że urodziłem się cztery lata po II wś. I wszystko w moim rodzinnym Chełmnie tą wojną jeszcze wtedy dyszało. Wszyscy wokół mnie tą wojną byli tragicznie doświadczeni. Rodzice nam, dzieciom szczędzili informacji. Rozumiem. Chcieli, żeby nasze dzieciństwo było takie, jakie dzieciom jest winne. Ale i tak jakoś ta apokalipsa do nas docierała. Dzięki naszym rodzicom najmniejszym możliwym kosztem.
Wśród tych kosztów była również prawda o wojennej rzeczywistości i o wymuszonych decyzjach życiowych (bo przecież nie – wyborach) polskiej ludności na terenach po 1939 r. automatycznie wcielonych do Rzeszy. W tym o tzw. III liście niemieckiej. Pomiędzy jesienią 1939 a 1943 r. tysiące Polaków tę listę podpisało. W tym część mojej rodziny. Ale nie autochtonicznej w byłym Wolnym Mieście Gdańsku rodziny Donalda Tuska. Freistadt Danzig zostało anektowane przez Niemcy już 1 września 1939 r., a jego mieszkańcy natychmiast stali się poddanymi III Rzeszy.
Nawet władza komunistyczna po wojnie nie prześladowała tych osób. Uznała – wyjątkowo humanitarnie – że to nie był ich entuzjastyczny wolny wybór, tylko kolejny okupacyjny przymus. Ale to oznaczało, że ich młodzi mężczyźni muszą pójść na front i walczyć za Niemcy. Ci przymusowo wcieleni do Wehrmachtu nie odznaczali się jednak nadzwyczajną lojalnością wobec III Rzeszy. I latem 1943 r. generał Anders zapytany pod Monte Cassino przez brytyjskiego marszałka Montgomery’ego o polskie posiłki, wskazał na górę, skąd spośród przymusowo wziętych do Wehrmachtu Pomorzaków ich się spodziewał. Zresztą z wielkim powodzeniem. Dwóch moich wujów z tego samego eindeutschowego zasięgu do
Wehrmachtu też skończyło w polskim wojsku. Ale przede wszystkim dziadek Donalda Tuska, Józef, zasłużony polski działacz w niemieckim Gdańsku.
Podczas kampanii prezydenckiej w 2015 r. eksdziennikarz skundlonych mediów rządowych Jacek Kurski powiedział, że Józef Tusk był ochotnikiem w Wehrmachcie.
26 marca 2023 r. na od początku do końca aranżowanej konferencji (przed)wyborczej PiSu w Radomiu jakiś anonimowy entuzjasta PiSu zagabnął prowadzącego konferencję Suskiego „Skąd się on [Tusk] wziął premierem jako syn lub wnuk esesmana”. Suski niczego nie sprostował. Zresztą potem też nikt z wierchuszki PiSu. Oświadczam więc niniejszym, że jako Pomorzak i niespecjalnie przywiązany do kategorii płci jestem jednocześnie synem, córką, wnukiem i wnuczką z nieformalnego związku Hitlera z Ewą Braun, a poseł Grzegorz Braun z Konfederastii jest moim dalekim kuzynem lub kuzynką.
Ile najpospolitszego łajdactwa wam pisuarom potrzeba, żeby chcieć zgnoić ludzi, recenzując ich według okoliczności tak specjalnych, przy których sami skundlilibyście się jeszcze szybciej, niż się teraz kundlicie? Znaj proporcją, mocium panie. Ale mocium panie to wszak nie do was, boście byle chamy!