Z naszych obserwacji:

Co z potrzebami młodych mieszkańców w naszym mieście?

Mówiąc o „młodych” mieszkańcach i ich potrzebach nie sposób rozpocząć dyskusji od precyzyjnego zdefiniowania i skategoryzowania tej grupy społecznej. Jest to bowiem grupa na tyle niejednorodna, że prezentuje różny, często wzajemnie sprzeczny katalog potrzeb. Dziecku, poznającemu dopiero otaczający go świat i rozwijającemu swoje zainteresowania definiują go rodzice i ich możliwości. Nastolatkowi, z problemami wieku dorastania, grupa rówieśników – tak jak i on szukających wzajemnej akceptacji. Studentom, często po raz pierwszy opuszczającym rodzinny dom, możliwość korzystania z uroków swobód dopiero co osiągniętej pełnoletności.

Dlatego poprawne zdefiniowanie tegoż katalogu często stanowi dla samorządów niemałe wyzwanie, szczególnie że to właśnie ta grupa decyduje o perspektywie rozwoju bądź degradacji danego miasta, czy też regionu. Część samorządów, patrząca długofalowo, przeprowadza badania potrzeb tej konkretnej grupy społecznej. Tak robi m.in. Bielsko-Biała, Kraków czy Poznań, a także Województwo Zachodniopomorskie.

Inne samorządy, bądź jeszcze z tym zwlekają, lub budują swoje strategie według innych metodologii.

Opracowania, mimo iż różnią się podejściem do problemu, czy metodologią badania, prezentują zaskakująco spójny obraz młodych Polek i Polaków oraz ich aktualnych potrzeb, a także wyzwań i problemów.

Tygodniowy rytm życia młodych determinowany jest przede wszystkim przez zajęcia szkolne oraz naukę. W związku z czym młodzież, szczególnie licealiści, w głównej mierze narzekają na brak wolnego czasu i przeciążenie nauką. Większość dnia bowiem spędzają w szkole, a popołudniami uczęszczają na zajęcia dodatkowe z przedmiotów szkolnych, sportu lub taneczno-artystycznych. Co ciekawe „inspiracją” do tego działania jak i podejmowania  wolontariatu byli często nauczyciele, cieszący się (według badania) największym autorytetem wśród młodzieży deklasując liderów środowiskowych oraz wirtualne quasi-autorytety (youtuberzy, influencerzy itp.).

Pewnym, zaważonym, problemem jest fakt, że młodzież licealna nie czuje się adresatem wielu w ramach szerokiej oferty kulturalnej i edukacyjnej oferowanej przez samorządy. Szerokie w tej grupie są obawy, że są za młodzi, by brać udział w wielu otwartych wydarzeniach, które nie są one adresowane wprost do nich. Skala tych obaw maleje wraz z osiągnięciem pełnoletności i praktycznie nie występuje wśród studentów szkół wyższych. Zupełnie odwrotnie sprawy się mają, gdy spojrzymy na zaangażowanie społeczno-obywatelskie młodzieży. Uczniowie szkół podstawowych i licealiści chętniej udzielają się na różne sposoby: wolontaryjnie w przedsięwzięciach realizowanych przez organizacje pozarządowe, czy instytucje publiczne. Zaangażowanie to wraz z wiekiem maleje.

Z przytaczanych badań wynika jeszcze jeden ważny wniosek. Oferta działań, mających zaspokajać potrzeby młodych mieszkańców, powinna być adresowana przede wszystkim do uczniów starszych klas szkół podstawowych oraz liceów, a ich zadaniem powinno być uzupełnianie i rozszerzanie podstawowej oferty edukacyjnej. Szczególnie w tych obszarach, w których lokalna młodzież dostrzega deficyty. Same zaś działania, by były atrakcyjne, winny cechować się aktywnym zaangażowaniem w jej tworzenie samych zainteresowanych, pragmatycznością – odnosić się do korzyści osiąganych w
relatywnie krótkim czasie, a także angażujące pasje młodych ludzi i umożliwiające realne przeżycia. Dodatkowo wedle samej młodzieży konstruując ofertę należy położyć szczególny nacisk na jej usieciowienie (networking) umożliwiające uczestnikom przełożenie doświadczeń na codzienne życie, a także intencjonalnie umożliwiać integrację z innymi osobami oraz interakcję między uczestnikami, budując wspólne więzi i system wartości.

 Czy Toruń respektuje i dba o potrzeby młodych?

W Toruniu opieramy się na konsultowanej niedawno „Diagnozie potrzeb i potencjału społeczności lokalnej w zakresie usług społecznych w Gminie Miasta Toruń”. Opracowania skierowanego na potrzeby młodych mieszkańców Torunia, pomimo najszczerszych chęci, nie udało nam się znaleźć. Szkoda. Wszak mieszkańcy w wieku 0-24 lat to niemal ¼ populacji miasta. Nie można jednak powiedzieć, by Miasto całkowicie ignorowało tę grupę społeczną.

Inicjatywy pokroju projektu „Toruński Urząd dla Młodzieży” czy „Diagnoza dobrostanu społecznego i psychicznego toruńskiej młodzieży po okresie edukacji zdalnej” stanowią jedynie swoistą protezę – substytut – prawdziwej oferty. Szczególnie, że w ostatnim czasie właśnie w tych obszarach młodzi swoimi inicjatywami „Toruńskie Szkoły z Psychologiem” czy powołania „Młodzieżowej Rady Miasta” jasno przedstawili administracji Prezydenta Miasta swoje priorytety. W tej ostatniej sprawie obserwujemy co prawda pewne postępy, jednakże działania według toruńskiej młodzieży są z nimi niewystarczająco konsultowane, a oni sami o działaniach rady zbyt skromnie (choćby za pośrednictwem socialmediów) informowani.

Dodatkowo, co z żalem obserwujemy, ostatnie działania związane z obniżaniem zużycia energii w mieście godzą przede wszystkim młodzież i osoby aktywne. Ograniczenie dostępności, w okresie zimowym, (poprzez redukcję o 40% ich oświetlenia) boisk, siłowni ulicznych czy skateparków jest jeszcze zrozumiałe. Wszak z obniżeniem temperatury zewnętrznej w sposób naturalny część tych aktywności przeniesie się do hal i obiektów zadaszonych. Jednakże pomysł zamknięcia przez okres zimowy szkolny basenów przy II i III LO jest zarówno dla nas jak i korzystającej z nich młodzieży pomysłem nieakceptowalnym. Odbieranie kilkuset uczniom możliwości korzystania z pływalni, będącej dla wielu jedyną okazją do tego typu aktywności w okresie roku szkolnego, a ponad setce młodych sportowców możliwości regularnych treningów nie jest wyrazem dbałości Miasta o potrzeby młodych mieszkańców Torunia.

Tłumaczenie, że mają oni do dyspozycji trzy kolejne w okolicy wobec deficyty obiektów tego typu w mieście (12 obiektów na 48 tysięcy dzieci i uczniów) i przeważającej większości kraju, jest w naszej ocenie niedorzecznością.        

Gdzie młodzi w Toruniu mogą spędzać wolny czas?

Na to pytanie, zapewne najlepiej odpowiedzieliby sami młodzi mieszkańcy. Jednakże nie sądzimy, by różnili się od swoich rówieśników z innych miast. W Toruniu do dyspozycji mają cały szereg typowych dla całego kraju miejsc: siłownie (w tym osiedlowe) z klubami fitness, boiska, baseny, orliki, kręgielnie, biblioteki, kina, teatry z teatrem muzycznym i bajem pomorskim. Do tego dochodzą utrzymywane przez największe spółdzielnie mieszkaniowe kluby i świetlice osiedlowe (z bogatą ofertą), Domy Kultury czy OPP Dom Harcerza. Dla młodych społeczników jest wolontariat czy harcerstwo. Dla miłośników outdooru, spacery w otaczających miasto kompleksach leśnych, tory rowerowe, czy pumptrack na „placu cyrkowym”

Wiele tych obiektów powstaje z inicjatywy samej młodzieży i jest realizowanych ze środków Budżetu Obywatelskiego. W okresie zimowym, w ostatnich latach, mają do dyspozycji minimum dwa lodowiska.

Dla rozrywki umysłowej – escape roomy. Ścianki wspinaczkowe dla miłośników adrenaliny. Jest całkiem spora baza sportów motorowych od kartingu po speedway, gdzie w klasie Pit Bike pierwsze szlify zdobywają już sześciolatkowie.

Generalnie toruńskie kluby sportowe mają młodzieżową ofertę najwyższym poziomie. Młodzi szermierze konkurują o krajowe czy europejskie trofea, podobnie jak pływacy. Wioślarki i wioślarze są regularnymi uczestnikami zmagań olimpijskich, a toruński Aeroklub Pomorski kształci kolejne pokolenia mistrzów świata w sportach lotniczych. Słowem – najwyższy światowy poziom.

Po zmroku i weekendami sytuacja ma się nieco gorzej. Liczba obiektów rozrywkowych bezpiecznych młodzieży lub skierowanych wyłącznie do niej jest w naszym mieście mocno ograniczona. Jednak i w tej materii odnotowujemy postęp. Biznes dostrzega tę okazję i na mapie Torunia coraz częściej pojawiają się kawiarnie, w których nie serwuje się alkoholu, a posiadające atrakcyjną dla młodych ofertę czy to w postaci fabularnych planszówek, czy jednego z niewielu a pierwszego w regionie symulatora pasażerskiego Boeinga 737 prawdziwego zdarzenia.

To ostatnie miejsce jest też przykładem jak prywatny biznes szybko potrafi wypełnić lukę w ofercie pozostawioną przez samorząd, który w porę nie dostrzegł okazji. Pomysł symulatora w naszym mieście nie jest bowiem nowy. Przewijał się on od jakiegoś czasu w planach (skierowanego do młodych) toruńskiego Młyna Wiedzy, z próbą pozyskania środków w ramach Budżetu Obywatelskiego włącznie. Sprawa się przeciągała i cały splendor (i niemały zysk – symulator cieszy się sporym zainteresowaniem młodzieży) spije odważny prywatny przedsiębiorca.

Mimo szerokiego spektrum możliwości wciąż, i to ze smutkiem przyznamy, jest wielu młodych ludzi, którzy nie wiedzą, co w tym czasie ze sobą zrobić. Widzimy to po dewastacjach parkowych i osiedlowych ławek lub zwykłych koszy na śmieci. Czy jest to efekt deficytów w miejskiej ofercie czy braku zrozumienia lub wsparcia, a jednocześnie poszukiwania samodzielności i niezależności lub wpływ quasi-autorytetów? Nie potrafimy na to pytanie odpowiedzieć.

Jak w kontekście architektonicznym i funkcyjnym powinno wyglądać „miejsce dla młodych” w mieście?

Młodzież jest zróżnicowana i taka też powinna być oferta miejsc do nich skierowana. Jak pisaliśmy wcześniej jest szereg cech które stanowią o atrakcyjności tych miejsc. Przede wszystkim w ich projektowanie, tworzenie, adaptację pomieszczeń młodzież winna być zaangażowana od samego początku. Prócz integracji i socjalizacji zapewni to młodym osobom poczucie więzi i przynależności z tworzonym miejscem.

W sensie funkcjonalnym należy aranżować miejsca w taki sposób, by młodzież mogła w sposób swobodny spędzić czas w różnoraki sposób. Miejsca takie powinny być przyjazne do pracy indywidualnej jak nauki, czy czytania książek, jak i do aktywności grupowej związanej z pracą projektową, czy twórczą lub po prostu rozrywką. Miejsca powinny dawać zarówno swobodę, jak i formułować ofertę spędzania w nim czasu, co oznacza, iż takowa przestrzeń  moderowana, gdyż w naszej ocenie samo udostępnienie infrastruktury, nawet najnowocześniejszej jest niewystarczające.

Centra młodzieży, gdyż taki termin ugruntował się w ogólnej świadomości, powinny być komfortowe, zarówno pod kątem fizjologicznym jak i psychologicznym. Mówimy tu o odejściu od szkolnych schematów krzeseł, ławek i monotonnych przestrzeni na rzecz kolorów, wygodnych sof czy puf typu sako. Z doświadczeń innych społeczności wiemy, że powinny one łączyć przestrzeń typu open space dla projektów grupowych i rozrywki z mniejszymi kameralnymi pomieszczeniami dla pracy indywidualnej i nauki. Przy czym łączenie ich winno zapewniać jak najmniejszą barierę zapewniając izolację wyłącznie akustyczną (najlepiej sprawdzą się wszelkie przezroczyste materiały szkło, akryl poliwęglan itp.

Dodatkowo, według samej młodzieży, takie miejsca powinny być lokalne i otwarte. Lokalizacja – to nic innego jak idea miast 15 minutowych w praktyce. Idealnie by zaadoptować obiekt w pobliżu miejsc, które młode osoby codziennie mijają w drodze do szkoły lub na spotkania ze znajomymi. Otwartość miejsc to nic innego jak przestrzeń dostępna dla wszystkich zainteresowanych (niewykluczająca) i nie szufladkująca (niestereotypizująca) młodzieży korzystającej z danej przestrzeni do konkretnej subkultury, czy grupy społecznej (szczególnie w kwestii statusu materialnego).

W końcu miejsca takie powinny być przede wszystkim przez młodzież współzarządzane. Powinni mieć oni wpływ zarówno na wygląd tego miejsca, obowiązujące w nim zasady jak i program wydarzeń, realizowanych w tej przestrzeni, a także ponosić częściową partycypację ekonomiczną czy to w formie finansowania składkowego, czy pracy wolontaryjnej. Dzięki temu w takim miejscu mają szanse zachodzić procesy socjalizacyjne jak i mentoringu grupowego i rówieśniczego.

Czy młodzi w Toruniu mają realny wpływ na to co dzieje się w mieście?

Na tę chwilę nie. Minione inicjatywy powołania Młodzieżowej Rady Miasta, uchwalenia bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską dla młodzieży szkół podstawowych, czy zapewnienia psychologa w każdej szkole pokazują, że bez woli politycznej ze strony rządzącej większości to głos wołającego na puszczy. Prawo młodych mieszkańców do brania udziału w konsultacjach społecznych i głosowania w Budżecie Obywatelskim nie zmienia diametralnie tegoż stanu rzeczy. Młodzieży brakuje samoorganizacji i reprezentanta(ów) z realnym przełożeniem na głos w Radzie Miasta. Cieszy nas jednak to, że coraz więcej młodych torunian podejmuje rękawicę i poprzez różne inicjatywy, pikiety, petycje próbuje wywierać presję na miejskich rajcach. Naszą rolą, jako społeczników, jest te działania wspierać i zapewniać tym młodym ludziom „know how”, by kolejne działania były coraz bardziej skuteczne.

Często mówimy o tym, żeby „wyganiać” młodych sprzed komputerów. A jak już od nich odejdą, to starsze pokolenie ma do nich pretensje, że „okupują ławki na placach zabaw”. No dobrze, tylko czy proponujemy im coś w zamian? Widzimy to, jako różnice pokoleniowe. Często w pogoni za osiąganiem dóbr materialnych nie mamy czasu dla swoich pociech, także młodzieży, a gdy okupują ławki na placach zabaw patrzymy podejrzliwie. Wolny czas, którego młodzi ludzie mają coraz mniej wprawdzie mogą wypełnić w świetlicy lub klubie, ale oni czują potrzebę przebywania we własnym towarzystwie, w którym najlepiej się rozumieją.

Niestety globalizacja, postęp cywilizacyjny powoduje sukcesywne, acz stopniowe zanikanie więzi sąsiedzkich. Powstawanie kolejnych zamkniętych, monitorowanych osiedli będących dla jednych enklawami spokoju, dla innych zaś burżuazyjnymi gettami powoduje jeszcze większą polaryzację i izolację społeczności obu stron płotu.

W Toruniu, podobnie jak w innych polskich miast obserwujemy deficyt centrów integracji młodzieży, które jeśli już istnieją to są położone centralnie spełniając swoją funkcję dla nielicznych „wybranych” Zapomina się o idei lokalności działania.

W przełamaniu tego trendu upatrujemy szansy na zmianę. Upatrujemy przy tym dużą rolę lokalnych nieformalnych grup działania czy stowarzyszeń, stymulujących społeczności lokalne do wspólnych działań i wzajemnej integracji. Pewne sukcesy mamy z resztą już na naszym koncie, gdyż z powodzeniem zorganizowaliśmy osiedlowy piknik z okazji Dnia Dziecka, koncert muzyki hip-hop, czy najpierw pierwszy społeczny, potem wspólne przedsięwzięcie młodych mieszkańców – kibiców pobliskiego klubu sportowego w postaci kolorowego muralu. Możliwości więc są, czy coś z nich wyjdzie zależy od nas samych.

Co zmienić, aby zaspokoić potrzeby młodzieży, głównie te związane z czasem wolnym?

Mamy nadzieję, że raport analizujący potrzeby młodych mieszkańców Torunia powstanie. Stanowiłby on kompendium wiedzy o nadziejach, obawach i perspektywach młodego pokolenia w Toruniu. Celem władz miasta powinno być zaangażowanie młodych ludzi w życie obywatelskie, społeczne i demokratyczne oraz dialog i zachęcenie do uczestnictwa w debacie i aktywności publicznej, które powinny być podstawą wprowadzania zmian dla ich chęci pozostania w mieście.

Nasza młodzież, podobnie jak rówieśnicy innych miast, są obeznani cyfrowo i nie mają problemu z poszukiwaniem informacji, próbują odnaleźć się w świecie coraz bardziej spolaryzowanych poglądów oraz różnic na poziomie życia, ale też coraz częściej próbują samodzielnie kształtować swoje otoczenie. Często sami podejmują próby poprawy jakości polityki, rozumieją, że sami muszą zacząć wpływać na otaczającą ich rzeczywistość. Trzeba ich tylko słuchać i wysłuchać.

Dlatego też zgodnie z zasadą „Nic o Nas bez Nas” wszelkie próby podjęcia inicjatyw zaspokających potrzeb młodzieży lub stworzenia spójnej polityki w tym zakresie winny być przede wszystkim dogłębnie skonsultowane z młodzieżą, a także zapewniać im aktywne uczestnictwo i głos na każdym etapie od projektu poprzez legislację na realizacji kończąc.

Ponadto, młodzieży w mieście brakuje silnego rzecznika, lobbysty ich interesów, którego głos miałby realne przełożenie w toruńskim magistracie. Być może to nas, aktywistów miejskich, rola by zachęcić młodych mieszkańców Torunia, by w nadchodzących wyborach wystawili komitet, którego przedstawiciele zadbają o interes młodych w przyszłej Radzie Miasta. Wszak kilkanaście tysięcy głosów, którymi dysponują, to pewny mandat w każdym z czterech okręgów.

 

Udostępnij: