Autor: Roman Spandowski

Wybory za nami. Obojętnie, co PiS jeszcze tu zechce napsuć, niewiele już może. Bo tak przed ośmiu laty reklamowany suweren nad całością państwa, choć wcale całością społeczeństwa nie był, tym razem zadziałał jeszcze bardziej i inaczej.
Obecna opozycja będzie najprawdopodobniej rządziła w następnej kadencji sejmu. To sygnał optymistyczny dla UE, bo to kolejne demokratycznie wygrane w niej wybory – i to w piątym co do potencjału demograficznego kraju Unii. A tym samym również cios dla antydemokratycznego ciągnącego przez Europę i świat pochodu populizmu – gminnego erzacu prawdziwej demokracji.
Jako członkowie UE możemy się stać liczącym się strategicznym partnerem USA w konflikcie z orientalnymi autorytaryzmami, który dopiero nabrzmiewa. I to różnych stronach. Np. w ostatniej wojnie Hamasowsko-izraelskiej. Po jednej stronie jest ślepa nacjonalistyczno-religijna furia, której sprzyjać mogą tylko totalnie ogłupieni tzw. humaniści na zachodzie, ale po drugiej – państwo, które tak się zaangażowało w demontaż własnego systemu sądownictwa i w walkę z protestującym przeciwko temu społeczeństwem, że zupełnie olało kwestie zewnętrzne. Czy to nam czegoś nie przypomina?
Demokracja liberalna ma swoje walory i skuteczność. Jeżeli zjednoczona Europa uchroni swą jedność i determinację, ma wszelkie szanse zachować swą skuteczną podmiotowość, nawet gdyby w Stanach miał znów zwyciężyć Trump lub inne jemu podobne pomiotło. Choć lepiej, żeby się coś takiego nie stało. Bo bez USA w światowym konflikcie z barbarią trudno o efektywność.

W polskich wyborach zwyciężyli młodzi – dotąd uchodzący za apolitycznych. Najwidoczniej PiS nadojadł im nade wszystko – ze swą wszechogarniającą korupcją z polityką w tle, obrzydliwym protekcjonalizmem, obyczajową anachronicznością, zblatowaniem ideologiczno-biznesowym z kościołem, programowo i nachalnie akcentowaniem niechęci do UE, jakby była ona jakimś spadkobiercą jakiegoś ZSRR czy jakiejś Rzeszy – podczas gdy jest ona całkowicie demokratyczną strukturą pozbawioną jakiejkolwiek imperialnej czapy, gdzie KE realizuje tylko wolę PE – bądź co bądź demokratycznie wybieranego w każdym kraju członkowskim wg  demokratycznych prawideł i to nie wg państwowo-narodowego klucza. PiS wrzeszczał: rozzuchwalona biurokracja brukselska, butny dyktat Berlina – trudno o lepszy przykład rozbratu z rzeczywistością. A swobodnie wędrująca po Europie polska młódź (mojemu pokoleniu to nie było dane) widzi Unię zupełnie inaczej. Jako wspólną przestrzeń do życia, wręcz wspólną ojczyznę. Po prostu normalnie.

Zresztą mottem nie tylko młodych zorientowanych obywatelsko wyborców było – żeby wreszcie było normalnie. A normalnie – to znaczy tak jak na z dawna demokratycznym zachodzie, gdzie ideologiczne ekscesy na prawo są raczej dowodem braku elementarnej kultury osobistej. Na lewo wolno – bo dzieciakom wszystko wolno.

Musimy znowu sprzątać polski bałagan. Ten obecny pod względem prawnym jest może nawet gorszy niż ten w 1989 r. Bo wtedy były porządki po OBCYCH, a teraz będą po SWOICH. Po obcych mogła być gruba kreska, po swoich – nie. Prawo ma być prawo, a sprawiedliwość – sprawiedliwość (to z Tuwima). Bez partyjnego designu.

Ale w sprzątaniu odrzućmy plemienną nienawiść. W końcu wszyscy jesteśmy Polakami i polskimi obywatelami. Wielu z nas to również chrześcijanie, którym z dogmatów przystoi miłość bliźniego, nawet personalnego wroga.
W 1969 r. polski Żyd lub – jak kto woli – żydowski Polak, zmuszony do wyjazdu z Polski w efekcie pomarcowej ohydnej kampanii antysemickiej – Natan Tenenbaum napisał przepiękny wiersz, tak chrześcijański, jak mało który polski chrześcijanin byłby zdolny – pt. Modlitwa o wschodzie słońca. Stał się on (z muzyką Gintrowskiego) jednym z hymnów Solidarności w latach 80. XX w. Stał się też hymnem KOD-u w latach ostatnich (oby najostatniejszych tego typu). A oto on ku pamięci chrześcijan i niechrześcijan.

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mię, Panie, od pogardy,
od nienawiści strzeż mię, Boże.
Wszak Tyś jest niezmierzone dobro,
którego nie wyrażą słowa.
Więc mię od nienawiści obroń
i od pogardy mię zachowaj.

Co postanowisz, niech się ziści.
Niechaj się wola Twoja stanie.
Ale zbaw mię od nienawiści,
ocal mię od pogardy, Panie.
Czego wszystkim, więc i sobie życzę.

Udostępnij: