Wszyscy politycy mówią na podobną nutę. Każdy z nich ma swoje ambicje i dążenia do obalenia PiSu. A mnie wciąż męczy pytanie, gdzie byliście w 1994 roku, gdy ten chory z nienawiści niskiego wzrostu człowiek o nazwisku Kaczyński mówił o swoich pieprzonych marzeniach? Wszyscy politycy patrzyliście na jego drobne kroczki i nie zrobiliście nic, by tego nie budującego a rozbijającego polską scenę polityczną i polskie społeczeństwo zatrzymać.

Dzisiaj – siedem miesięcy przed najważniejszymi wyborami po 89 r nadal wielu polityków albo nie rozumie, albo nie chce zrozumieć, że polskie społeczeństwo to już nie to samo, które kiedyś grzecznie szło do urn wyborczych.

Dzisiejsze społeczeństwo widzi, co zrobił, albo raczej, czego nie zrobił PiS. Nie dotrzymał słowa, czyli kłamali, że „do polityki nie idzie się po pieniądze”, bo właśnie PiS obłowił swoich ciotków, pociotków i swoich znajomych królika potężnym finansowym wsparciem z publicznych pieniędzy, czyli z każdego Polaka bez względu na jego wiarę, sympatie polityczne, itd…

To PiS okłamał polskie społeczeństwo, że naprawi system sprawiedliwości, gdy tymczasem zorganizował jedną wielką szczujnię, a przy okazji w tym ziobrowskim rozpędzeniu owej szczujni odsłoniły się wszystkie wyłączone przez PiS bezpieczniki, które miały na celu ochronę obywateli i tu znowu przykład….wszystkich, bez względu na wiarę, sympatie polityczne, itd…
Afer, skandali, łajdactw PiS-u jest tak dużo, że zapewne ktoś mądry kiedyś je wszystkie opisze, ale czy jest coś, co PiS zrobił dobrego? Hmmm….Gdyby spróbować odpowiedzieć na to trudne pytanie to nasuwa się obraz tysięcy mieszkańców miast i miasteczek, którzy chcą i potrafią wyjść na ulicę i głośno mówić o prawach kobiet, o wolnych mediach, o zaniedbanej edukacji, służbie zdrowia i wolności słowa (nie mylić z hejtem). W wielu miastach i miasteczkach na rzecz swoich mieszkańców aktywnie działa wielu społeczników.
To działania PiS-u doprowadziły do głośnego wreszcie piętnowania pedofilii w katolickim kościele, głośnego mówienia o nie takiej znowu świętości polskiego papieża (nadal istnieje „udoskonalony” schowany przez obecnego Crimen sollicitationis). Temat znowu pokazał przekrój polskiego społeczeństwa, które albo idzie w bezrefleksyjną obronę, albo wstrząs pokładanej nadziei w tak ważnym dla wielu kościelnym dostojniku, która pozwalała uznać, że obroni on krzywdzone dzieci. Prawda nam objawiona jednak tak bardzo boli, że wielu wprost nie może w to uwierzyć. A jak zazwyczaj bywa, jedno wielkie zło przykryło dobre uczynki, bo takowe ów polski papież posiada.

Dzisiaj – siedem miesięcy przed wyborami – mamy obraz bardzo podzielonego polskiego społeczeństwa. Mamy zagorzałych wyborców obecnie rządzących, którzy udają, że nie widzą obecnego politycznego łajdactwa i mamy przeciwników obecnie rządzących, którzy mają prawo i obowiązek wymagać od polityków więcej, niż oni sami chcą zrobić.

Zapewne wielu oczekuje jednej listy wyborczej, wielu powie, że trzeba skończyć z przechodzeniem ludzi między partiami (w mojej ocenie to wygląda, jak przebieranie się w inną sukienkę lub garnitur w trakcie trwającego koncertu) i spowodowanie, by zmieniający partię poseł mógł startować do sejmu, bądź senatu dopiero w następnej kadencji, a nie w jej trakcie.

Uczeni w temacie mówią o jednej liście, że punkty, że premie, że jednym głosem, ale zobaczmy, jak to wygląda naprawdę. Czy my, jako społeczeństwo potrafimy być ponad podziałami? Potrafimy mówić jednym głosem? Przecież mamy swoje różne poglądy, różnimy się w nich bardzo często, więc pozwólmy sobie na tę różnorodność. Przestańmy atakować PL2050, Lewicę, PSL, bo nie dostrzegamy „rosnącej” Konfederacji. A to niebezpieczny twór, który ma wiele za uszami, tylko na przełomie władzy PiS nauczył się pięknych słówek.

Przyznam wiele racji społecznym działaczom, np. Paweł Kasprzak, który pisze „Kolejne już badanie pokazuje, że za ideą wspólnej listy opowiada się większość wyborców wszystkich czterech partii opozycji i że wyborcy gotowi są ją poprzeć. A jednak „to nie jest możliwe”. Kto decyduje, co jest, a co nie jest możliwe w tej sprawie – jednej z dwóch lub trzech najistotniejszych dzisiaj dla nas wszystkich? Kto? I jakim prawem?”
„Oto pełna sala ludzi niegłupich, świadomych, odważnych i zaangażowanych uznała, że powodem porażki wspólnej listy jest Szymon Hołownia, jego narcyzm i jego interes. Dzieje się to, czego najbardziej się obawiałem i nadal obawiam. Znaleźliśmy sobie chłopca do bicia. Mamy winnego” (W poszukiwaniu chłopca do bicia. Po debacie w Wyborczej.)

Więc ja, zwykła obywatelka mojego pięknego kraju, pytam, dlaczego tak uważamy? Przecież nie oponowaliśmy (poza kilkoma słowami oburzenia) przeciw przejściom polityków z KO do PL2050, a sam Hołownia głosi o zbliżonych wartościach, może poza tym, że nie ukrywa kościółkowych sentymentów, a przecież wielu innych i tak nadal „idzie z klerem pod rączkę”. Mówi się o prawach kobiet, ale czy na pewno z przekonaniem, czy tylko teraz, bo temat jest na fali? Ja tego nie wiem, bo pamiętam, dlaczego kobiety wciąż muszą podnosić głos.
Skoro KO, Lewica, PL2050, PSL na swoich sztandarach mają tak wiele wspólnego, to dlaczego zapomnieli, że KO nie wiadomo, gdzie by była, gdyby nie połknęła Zielonych i Nowoczesnej. Wiosna nie wiadomo, gdzie by dzisiaj była, gdyby nie poszła z SLD i tylko Razem wciąż kręci nosem. PSL, zawsze było z kimś, nigdy samo, więc i tak z kimś pójdzie (oby nie z PIS, co niektórzy złośliwi gdaczą). A nowopowstała PL2050, chociaż nie ma na swoim koncie jeszcze żadnych spektakularnych sukcesów, to może ma ambicje nie dać się połknąć przez dużego….tylko, że to nie ten czas na eksperymenty, a na konstruktywną rozmowę.
Trzeba rozwalić PiS, bo w tej chwili PiS rozwala nas swoim dążeniem do niebezpiecznej władzy autorytarnej. Za ich przyczyną polska demokracja jest śmiertelnie zagrożona.

W 2016 r. prawnicy – Jacek Dubois i Michał Zacharski napisali, że „wspólne państwo to miejsce, gdzie wszyscy obywatele muszą mieć zagwarantowane standardy wynikające z idei państwa prawa. Tej zaś nie może zmienić żadna większość.”

W innym artykule z 2018 r Gazety Wyborczej znalazłam ciekawe słowa:
„W każdym państwie istnieją trzy rodzaje władzy – gdyby ktoś robił antologię klasycznych zdań z dziejów myśli politycznej, to ta formułka z dzieła Monteskiusza „O duchu praw” (księga XI, rozdz. 6) musiałaby się w niej znaleźć. Chodzi oczywiście o władze: prawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Ich skrupulatne oddzielenie od siebie jest cechą państw wolnych, ich połączenie oznacza despotyzm. Ale u Monteskiusza nie chodzi tylko o podział między trzema władzami. Chodzi też o taką organizację społeczeństwa, w której różne instytucje i grupy społeczne szachują się wzajemnie, aby żadna nie osiągnęła przewagi nad innymi i nie mogła zdławić wolności. Takie społeczeństwo przypomina wielki, stary zegar szafkowy, w którym wszelkie sprężyny, werki, wahadła czy kółka zębate miarkują się nawzajem, tak aby całą konstrukcję utrzymać w równowadze, a zegar chodził w równym i regularnym tempie….”

Czy zatem możemy sobie wzajemnie wytknąć i powiedzieć – musimy dorosnąć?!
Czy znowu ktoś się śmiertelnie obrazi tylko dlatego, że zostało naruszone jego ego?!
Wybory za siedem miesięcy. Jeśli PiS uzna, że wybory mają się odbyć. Bo jeśli nie, to odpalą kolejny już chwiejący się bezpiecznik i ogłoszą stan wyjątkowy w np. Pcimiu, a wtedy pozamiatane ambicje polityków i nadzieje ludzi.

Takie jest moje zdanie, jako zwykłej obywatelki pięknej Polski. Jeszcze nas nie zamykają, jeszcze każdy może wyrazić własne zdanie na temat wyborów i nie tylko.

Udostępnij: