Roman Spandowski

4 czerwca poszedłem w samo południe na plac Teatralny w swej naiwności mniemając, że będzie to jakiś odprysk warszawskiego megapochodu, w którym niestety nie mogłem wziąć działu. Ostatnimi czasy jestem mało zorientowany w lokalnych aktualiach. Tam zaś odbywała się szacowna impreza ogólnopatriotyczna nadania temu miejscu historycznego patronatu jeszcze bardziej szacownego, a ponadto uznanego oficjalnie przez obecnego prezydenta Torunia, który przez całe lata 80. był zupełnie po drugiej stronie barykady. Cóż, tempora mutantur, a Michał Zaleski zawsze jest przy władzy. Źle się tam czułem. Wolałbym być wtedy w Warszawie, bo pamiętam poprzednie swoje udziały w podobnych pochodach i swoje przy tym doznania, których prezydent Zaleski nigdy nie będzie mógł zrozumieć, a nawet odczuć. Jak też nigdy nie zrozumiał ani odczuł atmosfery tamtej Solidarności. Cóż, determinizm historyczno-aksjologiczny.

Teraz wiem, w tym miejscu nie należało wznosić okrzyków przeciwko PiSowi, a miejscowa policja to też nie tylko wiedziała, ale i reagowała. Szczęśliwie bez pałek teleskopowych. Jaka dobra policja. Po prostu do rany przyłóż. Zwłaszcza że ich nie zadała.

Wiem, że potem zawiedzeni jak ja malkontenci przenieśli się na Rynek. Niestety beze mnie. Ja w swoim frustracji pospieszyłem do domu, żeby oglądać w TVN transmisję z Warszawy. Po włączeniu telewizora frustrację szlag trafił z miejsca. Byłem, jestem i pewnie długo będę w skowronkach. I stwierdzam, że warto jeszcze pożyć do jesieni, przynajmniej.

PS

A senatorowi a i mojemu przefajnemu kumplowi Jasiowi Wyrowińskiemu bardzo dziękuję za skuteczną inicjatywę co do miejskiego nazewnictwa. Bardzo się cieszę, że ów skwer, który od dawna bardzo lubię, ma taki szacowny patronat.


komentarz pani Anny – żony Romana Spandowskiego

Hasła
„Starsza pani pozna chętnie nowego prezydenta”. 100 najlepszych haseł z Marszu 4 czerwca

To tylko wybór banerowych haseł z przeszło półmilionowego przemarszu przez Warszawę. Jak widzisz, w rozkwicie jest tu filologia i poczucie humoru, często i wysoce kulturalne aluzje. Ludzie szli uśmiechnięci, radośni – to pamiętam z moich poprzednich przemarszów – policja szła obok i nie miała nic do roboty, choć była zmasowana. A porównaj to z tzw. marszami niepodległości, które zawsze kończyły się wszystkimi możliwymi skandalami, zabronionym odpalaniem rac, skrajnym brutalizmem i wulgaryzmem, w końcu regularną walką z policją i wielkimi szkodami w majątku miasta i jego mieszkańców. Czy przypominasz sobie jakieś choćby wszczęte śledztwa w tych kwestiach?

Ja chcę Polski normalnej, europejskiej (dla mnie to pożądany synonim, bo nareszcie dość już mojego kraju poza Europą), praworządnej wg reguł znanych od przynajmniej oświecenia, demokratycznej bez żadnych ograniczających przysłówków, życzliwej dla wszystkich ludzi – w tym też ludzi LGBT, bo ci za dużo się już nacierpieli, nieingerującej administracyjnie w naukę i kulturę, bo to śmiertelny kaganiec dla nich, programowo ściśle izolującej się od jakiejkolwiek ingerencji w narrację historyczną, bo to powinna być domena naukowców i artystów – ci sobie poradzą, jak do tej pory poradzili sobie we wszystkich krajach dojrzałej od dawna demokracji, państwu od tego wara! – jeżeli nie chcemy dublować wzorów, wreszcie Polski najzwyczajniejszej pośród zwyczajnych – nie żadnego przedmurza (źle nam ta gęba zawsze wychodziła).

Przyjmijmy wreszcie do wiadomości, że byliśmy wobec zachodu cywilizacyjnie strasznie zapóźnieni i dopiero teraz nadrabiamy straty – które wynikają zarówno z naszego późniejszego doszlusowania do zachodu, jak i – a to przede wszystkim – naszych późniejszych i stale się dotąd powtarzających zaniechań.

Skończmy z tym wreszcie! Ja chcę być Polakiem i Europejczykiem synonimicznie. Dla mnie to ciągle postulat, więc muszę chcąc nie chcąc wyżywać się wciąż na PiSie. Ale życzę moim dzieciom i wszystkim młodym w Polsce, żeby już tych ograniczeń nie mieli. Muszą wreszcie mieć swoje własne, których ja już nigdy nie zrozumiem.

Ale te młodociane palanty też muszą się z czymś zmierzyć, oby nie zbyt heroicznie, ale atrakcyjność obecnej rzeczywistości, pozyskanej od starszych bez żadnego własnego wkładu absolutnie nie powinna usypiać. Ciężko wywalczone zdobycze poprzednich pokoleń nie muszą być własnością potomnych raz na zawsze metodą automatycznego dziedziczenia. Na wolność, praworządność i demokrację wg z dawna sprawdzonych metod należy pieczołowicie chuchać i dmuchać. A wszystkich z niebożej łaski mesjaszy, pretendentów do totalnego uzdrowienia systemu sprawiedliwości i czegokolwiek jeszcze należy wykopać jesienią i posadzić wiosną. A potem będzie znów prześlicznie i normalnie.

Udostępnij: