Kukiz

Roman Spandowski

Pamiętam ciebie jako buntowniczego frontmana kapeli „Piersi”, której już sama nazwa wzbudzała pianę na ustach duchowieństwa rk, oraz autora i wykonawcę songu „Ksiądz proboszcz już się zbliża” do melodii religijnej kancony, co jeszcze bardzie go poruszyła. Oraz z filmu „Girl guide”, gdzieś był samotnym w swej bezinteresowności outsiderem w nowej kapitalizującej się Polski.

Co z ciebie zostało? Do polityki wszedłeś jako ten outsider z hasłami tyleż buntowniczymi, co żadnymi. I co pozostało z twoich jednomandatowych okręgów wyborczych? A nawet i one były byle jakie w zmieniającej się scenie politycznej kraju. Pamiętam, że buńczucznie życzyłeś swoim rockowym kompanom, żeby napluli ci na gębę, jeżeli sprzeniewierzysz się swojej misji i staniesz się politykiem jak inni.

Stałeś się. I zostałeś przez nich soczyście oplwany. Pewnie dlatego już nic nie widzisz, co się wokół ciebie dzieje. Żal mi tamtego Kukiza. Ale obecnemu mógłbym dopluć, gdyby nie to, że i tak już wystarczająco jest opluty. Sic non itur ad astra, sed ad stercus. Tak nie idzie się do gwiazd, ale w gnój.

Udostępnij:
« »