Autor: Roman Spandowski

Arcybiszkopt Gądecki zatrwożył się losem polskich katolików, jako że mają być oni przez obecną władzę dyskryminowani, bo 1) ministra oświaty chce zmniejszyć liczbę godzin tygodniowo na katechezę w szkole, 2) by ocena za nią nie wpływała na średnią ocen oraz 3) by katechezy odbywały się się tylko na pierwszej lub ostatniej lekcji. A ponadto się mówi, że młodzież nawet daleko niepełnoletnia może samodzielnie wybierać, czy chce być katechizowana, czy nie.
Oboje z moich dzieci zdecydowały się wypisać ze szkolnej katechezy w liceach i to nie było dla mnie problemem. Po latach jest dla mnie problemem, dlaczego w ogóle dopuściłem do tego, że na katechezę miały chodzić, choć niczego dobrego się po tym nie spodziewałem.
Za późno dorosłem. Obecne dzieciaki dorastają szybciej i dla nich już jest jasne: jakie prawo ma kościół żądać dla siebie przywilejów w obecnej rzeczywistości społecznej? 1) Państwo polskie jest konstytucyjnie świeckie, więc co jest grane? 2) Kościół katolicki już nawet nie jest większościowy (a nawet gdyby był, to co?), 3) Z jakiego powodu obywatele płacący podatki, ale będący niereligijnymi, mają utrzymywać
instytucję religijną? 4) I dlaczego mają pokornie słuchać nauk pozornie moralnych od instytucji, która do tej pory nie chce się rozliczyć z własnych łajdactw?
Liczę na zdecydowanie i konsekwencję ministry Nowackiej, bo ją 1) po prostu i po ludzku lubię, 2) szanuję jako młodą, lecz dojrzałą polityczkę z lewej strony, oraz 3) jako córkę wspaniałej matki, której tragiczną śmiercią PiS wciąż grał, wcale nie chcąc uważać jej za ofiarę godną własnych herosów i że 4) ona nie gra swą rodzinną tragedią jak pewien życiowy abnegat z Żoliborza.

Tak w ogóle – jestem stale pod wielkim wrażeniem determinacji obecnej władzy ku sanacji państwa prawa oraz tempa administracyjnych decyzji w tym kierunku. Doskonale wiem, że wiele z tych decyzji idzie po bandzie. Bo po ośmiu latach permanentnego znieprawiania państwa i państwowego prawodawstwa co można robić innego? W Niemczech po 1945 r. pozostawiono w mocy całe prawo cywilne (w tym haniebny artykuł 175 kk), byle tylko skutecznie zmienić prawo państwowe. Coś za coś.
W moim cywila oglądzie zmiany u nas idą bohaterską tyralierą. Zastanawiam się nawet, czy minister Bodnar ma czas na sen bez koszmarów? Tak ja myślę – szeregowy obywatel RP oraz kiedyś bojownik, jak trzeba było wojować. A jak trzeba było, to cierpliwie poczekać. Zatem się dziwię, skąd już po dwóch miesiącach nowej władzy tyle frustracji, że jeszcze coś się nie stało. Ze strony prawników i ze strony kobiet. Anim ja prawnik, anim kobieta. Ale…

Wytrzymaliśmy tyle, wytrzymajmy jeszcze trochę. Uważam jako starzec młodszy duchem od wielu młodych, że warto.

Udostępnij: